czwartek, 2 czerwca 2016

Od czegoś trzeba zacząć!

Moja historia skończyła się 13 marca tego roku, a tak w zasadzie skończyło się wtedy ostatnie 10 lat mojego życia. Coś, co ludzie nazywają związkiem. Nie mam zamiaru ani ochoty rozpisywać się o ostatnich 10 latach, bo nie będę nikogo tym zanudzać. Nie chce pisać o tym, jak było miło i fantastycznie. Postanowiłam spisać cały ostatni rok, żeby wyrzucić z siebie cały żal, jaki w sobie noszę. 13 marca tegoż roku spakowałam torbę mojego ówczesnego chłopaka, bo za jego zachowanie to facetem nazwać go nie można. Jak to mówią zachował się jak pizda a nie jak prawdziwy mężczyzna. Cóż życie lubi zaskakiwać. Ale zacznijmy od początku, żebyście wiedzieli, dlaczego stało się jak się stało. Będą tu wybiórcze wydarzenia z ostatniego roku i uwierzcie, że końca nie będzie :)



Od grudnia 2014 roku postanowiliśmy razem zamieszkać. Było dobrze. Akceptacja rodziny, przyjaciół i znajomych. Radość wszystkich dookoła, że mimo trudnych momentów wreszcie w jakiś sposób nam się udało. I o dziwo! To nie ja nalegałam, to nie ja naciskałam na wspólne mieszkanie. To on. Tak właśnie on. Wysoki, szczupły z ciemną karnacją. I w dodatku przystojny! Mieszkam w niedużym mieście, dlatego przyjmijmy, że ma na imię Igor. Nie przypadkowo takie imię mu nadaję. Ale to nie jest w tym momencie istotne. Igor od zawsze lubił zabawę, panienki, imprezki itd. Kiedy zaczął nalegać na wspólną wyprowadzkę, nie protestowałam. Mam mieszkanie po babci. Jakiś czas je wynajmowałam, ale skoro postanowiliśmy się przeprowadzić, to wypowiedziałam wynajem i zabraliśmy się za mały remont. Igor cały dzień pracował. Na mojej głowie było wszystko, od doglądania kolegów-malarzy, po całe sprzątanie. Oj nie! Kurwa zapomniałabym o tak ważnym elemencie jak złożenie stelaża łóżka i oderwanie blatu komody przy jej przenoszeniu. No miał swój wkład niewątpliwie. Zwracam honor Kochanie. Dobrze, nadszedł dzień przenosin. Wiecie jak każda kobieta wyobrażałam sobie, że będzie romantycznie, że usiądziemy napijemy się taniego wina musującego Igristoje, popatrzymy sobie w oczy, ochrzcimy łóżko i inne meble, no ale niesamowicie się pomyliłam. Mój ukochany przywiózł mnie do naszego nowego domku, zapalił papierosa i oznajmił mi, że wychodzi z kolegami. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pierwszą noc we wspólnym mieszkaniu spędziłam sama, bo luby wrócił o 7 rano i nie widział w tym żadnych problemów. Usłyszałam tylko:

- No już kurwa nie przesadzaj! Pierwsza noc - taka sama jak reszta. Nie dramatyzuj – powiedział.

Pomyślałam, że może faktycznie ma rację. Ponieważ to była sobota 6 grudnia, postanowiłam wybrać się do centrum handlowego i zakupić jakiś drobny prezent dla mojego fantastycznego chłopca. No tak, bo przecież nie przyszło mi do głowy, że może nie zasłużył albo że może wreszcie zastanowiłabym się, co ja takiego od niego dostałam i jak wygląda jego szacunek i stosunek do mnie skoro ja chcę robić mu prezenty. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Zawsze bezinteresownie robiłam wszystko, żeby niczego mu nie brakowało. Spełniałam zachcianki, nawet jak uważałam, że nie powinnam. Wolałam tak robić niż się kłócić, bo zawsze odnosiłam wrażenie, że jemu jest przykro, że czegoś mu brakuje. Nigdy nie chciałam,żeby czuł się gorszy albo nie daj Boże, żeby był gorszy od reszty kolegów. Wiecie co trzeba mieć, jak ma się miękkie serce? Tak dokładnie! Trzeba mieć mega twardą dupę!! To jakiego kopa można dostać, nie mieściło mi się w głowie. Nie życzę najgorszym wrogom tego, co ja doświadczyłam od jakże ukochanego chłopca! To tak na zachętę! Nie chcę, żeby moja historia wyglądała, jak kolejna smutna historia rozstaniowa. Chciałabym pokazać wszystkim naiwnym dziewczynom i kobietom, że można żyć inaczej! Do mnie dotarło to późno, ale lepiej późno niż wcale! Nie słodkie oczka i piękne wyznania, ale czyny i szacunek do drugiej osoby umacniają więzi międzyludzkie. Długo byłam ślepa i naiwna i choć Cie nadal kocham Ty Dupku, to nigdy więcej nie pozwolę Ci zbliżyć się do siebie i nigdy więcej nie pozwolę tak zabawić się moim kosztem! Zapamiętaj sobie Cipeuszu, że Twój czas w moim życiu dobiegł końca! Chcecie poczytać więcej? Nie wiem czy chcecie czy nie. Ale będę pisać i wierzę, że będziecie czytać :) ! Pozdrawiam! PRM :)


2 komentarze:

  1. Czekamy na więcej! Szkoda tylko, że taki scenariusz musiał powstać z przykrych osobistych doświadczeń, a nie z bujnej wyobraźni. Miejmy jednak nadzieję, że bilans wyjdzie na plus. Wkońcu "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło". Trzymam kciuki :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby ci nikt nie powiedział, że nie będąc kochanym, jest się nieszczęśliwym, byłbyś szczęśliwy. Jeszcze jedno złudzenie: że zewnętrzne zdarzenia lub inni ludzie mogą cię zranić. Nie mogą. To ty im dajesz taką władzę nad sobą
    ~Anioł Stróż

    OdpowiedzUsuń