No Moi Drodzy zapomniałabym opowiedzieć Wam o imprezie sylwestrowej. Mianowicie. Nie mieliśmy planów ani pomysłu na to, co i z kim robić tego dnia. Mieliśmy zaproszenia na imprezy sylwestrowe : z Polsatem, TVNem albo Dwójką, Jednak ani Wrocław ani Kraków ani Gdynia nie skusiły nas na tyle, żeby włączyć telewizor. Doszliśmy do wniosku, że może po prostu zaprosimy wszystkich do nas. Oczywiście miałam kilka dni, żeby odpocząć po przygotowaniach do świąt i świętach również, więc bez wahania zgodziłam się na propozycję mojego Lubego :) Postanowiliśmy zaprosić kilku kolegów, w tym tego śmierdzącego też oraz moją koleżankę mieszkającą kilka bloków dalej. Rzecz jasna padła też propozycja:
- Kicia! No ugotujesz coś fajnego, naszykujesz jakieś przekąski i będzie git! - w tym momencie pada moje wymowne spojrzenie z wymalowanym napisem na czole: Chyba się z chujem na głowy pozamieniałeś?! Nie miałam ochoty znowu stać przy garach. Też chciałam się pokazać i błyszczeć jak w święta! I tutaj padło kolejne zdanie:
- Kicia! Wiesz jednak chyba lepszym pomysłem będzie jak się coś zamówi, żebyś nie musiała wieczoru w kuchni spędzać, - trafnie zareagował na moje spojrzenie! Brawo JA!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFpsQMzfXeWfx8AiPfo1gCL1Os9cKQVa-fxeO2dGv9EUENliKfbf8HeknsRqHw2j3hnnY8CuFFDhm-j4NcR1L5xIfyT8kias2iUqEeCyEgPPNSz4R1Q8cqfSjfYTP5tsb9BNSfQ8ZKZw/s1600/1419895050_smnyck_600.jpg)
Szczerze Wam powiem, że wtedy nie musiałam prosić o pomoc przy ogarnięciu mieszkania czy jakiś porządkach przed imprezą. On sam zaproponował podział obowiązków i muszę przyznać, że był sprawiedliwy. Tzn sprawiedliwy dla każdego mężczyzny. On - salon, sypialnia i odkurzanie wszędzie, ja - kuchnia, łazienka i mycie podłóg, brudna robota jak zawsze dla kobiety. Ale nie marudziłam, tylko zabrałam się za sprzątanie. Nie było tego dużo, dla mnie ważne było to, że robimy to razem, że przy każdym wymijaniu się gdzieś w mieszkaniu, dostawałam buziaka, byłam przytulana, wtedy polubiłam też klapsy w tyłek. Muzyka podgłoszona do granic wytrzymałości, ale zwykle przy wspólnym sprzątaniu tak było. Nadszedł ten dzień. Igor do pracy, ja na zakupy. Jednak była pewna sprawa, która nie dawała mi spokoju. Mianowicie kolega, którego jedna z moich psiapsiół wdzięcznie (biorąc pod uwagę fantastyczny zapach, który roztaczał wokół siebie) ochrzciła: PACHA. Ów kolega spędzał mi sen z powiek... Postanowiłam zatem napisać sympatycznego smsa do chłopaków, którzy byli zaproszeni. Oczywiście wszyscy się między sobą znali, dlatego wiedzieli po co i do kogo głównie ten sms jest skierowany. Brzmiało to mniej więcej tak:
Drodzy Panowie. Z uwagi na to, że spędzamy wspólnie ostatnią noc roku, proszę o szczególne zadbanie o higienę tego dnia - kąpiel, antyperspirant i czyste skarpety. Szanujmy się wzajemnie i zadbajmy o to, żeby było miło. Pozdrawiam. Julka.
Wiecie, że poskutkowało?! Ależ było moje zdziwienie, kiedy faktycznie to do niego dotarło. Byłąm z siebie dumna, jak podszedł do mnie jeden z kolegów i mówi tak:
- Julka, Pacha przyszedł do mnie wcześniej i zapytał czy dostałem Twojego smsa i poprosił o użyczenie antyperspirantu, bo jemu się skończył. Doznałem szoku, ale użyczyłem, może w końcu kupi sobie swój!
Ostatnie przygotowania, kąpiele itd. Nasuwa mi się tu krótka historyjka z tamtego dnia. Igor poszedł do łazienki, muzyka ryczy jak w autach marki BMW z rejestracją terenów wiejskich, a ja ze stoickim spokojem szykuję w kuchni cytryny, limonki i lód do drinków. Jakieś słone i słodkie przekąski. Alkohol się chłodzi, śpiewam z mikrofonem z banana i czuję się świetnie, mam szampański nastrój jak to w sylwestra przystało. Nagle rozlega się domofon! Zatem podchodzę, otwieram, ale nikt nie wchodzi. Słyszę jednak, że jakaś moherowa babcia stoi i wrzeszczy przed klatką. Schodzę na dół i z miejsca, bez ostrzeżenia, zaczyna mnie obrzucać błotem. Ty gówniaro! Ty psychopatko! Grzecznie tłumaczę szanownej pani, że to jedna noc w roku, że nie ma dzisiaj ciszy nocnej, że jest godzina 18. Jednak moje argumenty są niczym i ciężko przebić mi się przez jej słowotok. Usłyszałam nawet, że mieszkanie dostałam za darmo, więc mam siedzieć cicho i się podporządkować. Jak jej wnuczek po nocach napieprza na elektrycznej gitarze, to jest dobrze?! Powiem więcej. Gdyby fajnie grał, to mogłabym to przemilczeć, bo lubię słuchać dobrego grania na gitarze, ale on...nawet nauką nazwać tego nie można! To brzmiało jakbym jeżyną ciągnął po dupie! No kocia muzyka jak tralala...A idiota zaczynał swoje praktyki średnio ok 1:30. Także żegnaj śnie! W pewnym momencie te krzyki usłyszał Igor i wyszedł odziany wyłącznie w ręcznik na klatkę schodową i grzecznie poprosił mnie, żebym wróciła do domu:
- Kicia nie rozmawiaj z tym moherem, tylko chodź się szykować.
Babci mowę odjęło, na szczęście przechodziły tamtędy sąsiadki z klatki obok wzięły babcię pod pachę, nam życzyły udanej imprezy i odprowadziły ją do domu. Wiecie jak babcia się zemściła?! Ano miesiąc później cały blok huczał o tym, jak to w sylwestra nadzy mężczyźni skakali od nas z okien. Takie wrażenie zrobił na niej mój luby w ręczniku! A sama impreza odbyła się bez większych komplikacji. Do północy grzecznie, kulturalnie z muzyczką w tle. Nowy Rok świętowaliśmy na samym środku największego w mieście ronda, obdzwoniliśmy rodzinę i znajomych z życzeniami i wróciliśmy do domu. Impreza się nieźle rozkręciła, tańcom nie było końca przy muzyce lat 70. i 80.
Było naprawdę fajnie. Ostatni goście wyszli po 6, więc domyślam się, że im impreza też się podobała. Wiecie wspominam tamten wieczór z łezką w oku, ale to taka śmieszna łezka. Długo potem wspominaliśmy tę noc i przy nadarzających się okazjach czy spotkaniach przypominaliśmy sobie wzajemnie jakieś konkretne sytuacje czy rozmowy. Zawsze kończyło się to śmiechem, czasem także ktoś popluł się napojem czy drinkiem, bo ktoś inny opowiadał coś z tamtego spotkania.
Było wiele pozytywnych akcentów w tamtym roku i sylwester też jest tym pozytywnym. Jednak nieuchronnie zbliżam się do momentów, które na zawsze zmieniły mnie i związek, w którym byłam. Zastanawiam się ciągle, czy wylanie całego tego gnoju tutaj będzie na miejscu, ale myślę sobie, że w końcu to nie ja odpierdalałam, to nie ja zdradzałam i wreszcie to nie ja kłamałam na każdym możliwym kroku. Powiem Wam tylko, że cały burdel i sajgon zaczął się w lutym. Bezpiecznie i sympatycznie przeprowadzę Was przez styczeń, a później...CDN. Pozdrawiam :) PRM :)